Menu Zamknij

Od przypadku głowa nie boli

Od przybytku głowa nie boli…

Jak to mawiają – przysłowia mądrością narodu. Banał czy nie – my się z tym zgadzamy. I zwiększając stan pogłowia  Zakamarkowa przyjęliśmy w jego progi kolejnego członka stada.

Nasza nowa dziewczynka jest absolutnie wyjątkowa. Ma ticking i białą czuprynkę, uroczą mordeczkę i jest bardzo gadatliwa, by nie powiedzieć – pyskata. Ale tylko wówczas, gdy ma ku temu powody. Te powody to miseczki na karmę i wodę. Puste, rzecz jasna. Jak na razie wszystko wskazuje na to, ze proces adaptacji i integracji przebiega pomyślnie i nie zaobserwowano wrogich sojuszy wymierzonych przeciwko nowej mieszkance Zakamarków. Towarzystwo jeszcze bada się wzajemnie, sprawdza granice cierpliwości i wolności osobistej, ale uznać możemy, że wszystko jest na najlepszej drodze do całkowitej idylli, absolutnej harmonii, wzajemnego zrozumienia, tęczy i ogólnego, lekko mdlącego od nadmiaru słodyczy szczęścia. Marcysia skradła nasze serca w całości, co do ostatniego kawałeczka. Tylko nijak nie przypomina norwega, ani ciut ciut. W sumie to chyba nawet dobrze, bowiem Marcysia jest czystej krwi świniakiem, świnką znaczy i do tego morską. Tak naprawdę ani z niej świnka ani morska, ale wybaczamy jej to z całego serca.

W powietrzu czuć wiosnę, nie da się nie dostrzec pęczniejących pączków, kwitnących bazi, kwiatków jak skrawków kolorowych tkanin porozrzucanych w trawie i na skalniakach. Nasze plany hodowlane powoli zaczynają się krystalizować. To dopiero kilka małych kryształków, ale jesteśmy pełni nadziei na cały ich puchar…

Więcej informacji później, jak tylko proces krystalizacji wejdzie w fazę ostateczną…

S*Zygot’s Iris