Menu Zamknij

Obrodziło….

Ulala, no i znowu mamy zaległości…śpieszymy, co prawda tempem lekko spacerowym ale jednak tempem. Od czego by tu…no to już. Zakamarki znowu na jakiś czas zamieniają się w oddział noworodkowy i żłobkowy. Być może pamiętacie, że trafiła do nas nowa panieneczka. Czas przeszły, w sensie panieństwa i wiążącej się z nim tzw. niewinnością . Nasza Trytytunia kochana czyli Andie MacDowell – już-nie-panieneczka 12.08 urodziła swoje pierwsze kocięta. Poród minął szybko i sprawnie a na zakamarkowej podłodze (o tym za momencik) pojawiły się 4 maluszki. Podłoga…tak, według Trytytki to idealne miejsce na rodzenie i odchowywanie kociąt. Bo po co dostojnie zalegać w wygodnych porodówkowych piernatach, po co dumnie wzrokiem sunąć po swoich ludziach zachwyconych widokiem puchatych kuleczek…z obawy przed nawiedzonymi ratownikami zwierząt nie napiszemy też, że Trytkowy pomiocik wychowuje się aktualnie pod komodą. Tak, zgadliście. Na podłodze. Wspominaliśmy też, że nasza nowa lokatorka nie cieszyła się sympatią Idy. No i sytuacja nadal bez zmian, nie pomogło wspólne macierzyństwo. A właśnie. Bo Idusia też została matką i jej poród był równie „atrakcyjny”…postanowiła bowiem zacząć wydawać maluszki na świat dokładnie w tym momencie, kiedy ta piękniejsza część ludzkiej załogi Zakamarkowa zwarta i gotowa, pachnąca i odwalona jak szczur na otwarcie kanału z obłędem w oczach galopowała przez salony i łapała ostatnie potrzebne na weselicho przedmioty oraz kwiaty i te inne duperele. No i tak…pomiędzy rzucaniem okiem na swoje wymalowane oczy a podłogę dostrzegłam, że to chyba skurcz…obie z Dominiką jeszcze się chwilę przekonywałyśmy się wzajemnie, że eeee chyba nie…a może jednak tak…nie, no mówię, że niieeee…Ups…i przyszedł czas na dokonywanie szybkiej analizy sytuacji i podjęcia decyzji, co robimy. Zdążyłam tylko zrzucić z siebie wyjściowa kreację i zamiast na salę balową potruchtałam na salę porodową. Mamrocząc słowa usprawiedliwienia swej nieobecności na ważnej rodzinnej imprezie i w duchy wyliczając samej sobie, co to też przyjdzie mi zrobić, żebym uzyskała wybaczenie, jednocześnie trenując (też w duchu) miny, których pokaźny repertuar muszę sobie przygotować w odpowiedzi na połajanki seniorów rodu usiłowałam jednocześnie zdjąć z siebie kieckę i szpilki starając się tym samym nie wywinąć widowiskowego orła gdzieś pomiędzy kominkiem a schodami. No dobra , pierwsza część ostatniego zdania to wyłącznie moja fantazja na potrzeby tej opowieści, bo coś mało dynamiczna mi się wydawała…Ale za to pazury już miałam gotowe na prezentację foto naszych maluszków… Prawdą jest, ze Ida zaczęła rodzić tuż przed naszym wyjściem i prawdą jest też to, że na weselicho nie pojechałam. Oooo luuudu, Ida zaczęła rodzić w tempie, jakiego się nie spodziewałam. Wydała na świat 7 kociąt. I znowu zatoczyliśmy kółeczko i otwieramy kolejną Erę Kocięcą w Zakamarkach. Panie i panowie, z ogromnym wzruszeniem i radością przedstawiamy oficjalnie nasze mioty H i I.

Zapraszamy do działu Kocięta