Menu Zamknij

Narodziny

W tym roku Bocian zawitał do Kocich Zakamarków 8 maja, bardzo wczesnym rankiem. Pierwsze zawiniątko wpadło nam w ręce o godzinie 2:40 w postaci szylkretowej dziewuszki, po kilku okrążeniach nad domem i cichym klekotaniu gdzieś w okolicach komina sąsiada bociek dał nam kolejny pakuneczek z kolejną szylkrecią, potem zrobił jeszcze kolejne rundki i tak w Zakamarkowie nastała II era kocięca. Omnia urodziła 5 rozkosznych maluchów, 3 kolorowe dziewuszki, niebieskiego pręgowanego chłopaczka i chlopczyka pręgowanego, czarnego z białym.

Oseski zostały fachowo przyjęte na świecie przez Dominikę zbudzoną (na jej wyraźne i donośne żądanie wyartykułowane kilka godzin wcześniej) z najgłębszego snu. Dziewczę niemal jak położnik z dwudziestoletnim stażem wstała żwawo i dziarskim krokiem udała się do sali położnicy. Poród przebiegał sprawnie i bez komplikacji.

Kamyczek niecierpliwie dreptał w tą i z powrotem pod drzwiami niemal jak spanikowany ojciec, śpiewając uspokajające (w jego założeniu) serenady i kołysanki, Kaśka skontrolowawszy sytuację i oceniwszy przebieg akcji oddaliła się nieśpiesznie w kierunku drapaka.

Po południu dzielna położnica, w świeżej koszulce i czystej pościeli przyjęła na audiencji Kaśkę. Ciotunia po serdecznym powitaniu z Omnią, wymianie uprzejmości, komplementów i wymamrotaniu czegoś na kształt gratulacji spojrzała w gniazdo i…zamarła. Chyba z wrażenia. Szybko przeliczyła oseski i oczyskami pełnymi bezbrzeżnego zdumienia oraz tuzina znaków zapytania spojrzała na Omnię, która dumnie wznosząc kształtne czoło przyjmowała-w jej założeniu-niemy zachwyt Kaśki.

Kamyczek zaś został przyjęty chłodno. Nawet bardzo. Nie zauważył żadnej zmiany, nic go nie zaskoczyło. Udając, że nie słyszy ostrzegawczych syknięć z godnością i zadartym ogonem, nieśpiesznie oddalił się do ciekawszych zajęć. A maluchy najedzone, z pękatymi brzuszkami zasnęły słodko wtulone w siebie i opiekuńczą mamę. Całkiem  nieświadome rewolucji, jaką urządziły Zakamarkom i radości, jaką przyniosły ludziom.