Jak już wiecie, w Zakamarkowym przedszkolu dokazuje trójeczka naszych G-kotków. Chłopaczki pomimo pandemii wcale zdalnego nauczania nie mają, przecie wiadomo, że te placówki pracują w trybie stacjonarnym. Chyba, ze sanepid nakaże inaczej. Nasz domowy sanepid, Instytut Matki i Dziecka oraz MEN w jednym, czyli Ida preferuje tradycyjne metody wychowania i kształcenia, więc G-kotki mają najwspanialsze warunki do rozrabiania i dokazywania.
Chociaż…Kocurzątka coś przemiałkiwać zaczęły, że jakoś tak za bardzo im chłopacko, że nie ma komu lalek zabierać, pod sukienki zaglądać, w lekarza bawić się za zasłonką. No i przykro im było, że na dzień chłopaka tylko seniorki im życzenia wymiauczały.
Co prawda, to prawda. Chłopaczki troszkę racji mają… Pandemia trochę przyblokowała aktywność, no ale ile można siedzieć w domu. Może by tak wsiąść do auta, pojechać przed siebie…choćby na kilka godzin, choćby na dwa dni… I tak się jakoś poskładało, nie wiedzieć, czemu, że ta podróż przed siebie zakończyła się w… cóż, nie ważne, gdzie się zakończyła, ważne, czym się skończyła. Niektórzy z podróży przywożą oliwę i wino, inni muszelki i piach w bieliźnie, jeszcze inni wspomnienia i dwie kreski na teście ciążowym. Myśmy przywieźli ze sobą małą, futrzastą kuleczkę. Dziouszkę znaczy, całkiem fyfną frelkę. Bo nasza podróż zakończyła się w hodowli Duszek Lasu a pewna kocia fyfna frelcia powiększyła naszą rodzinę Zakamarkową. Chłopaczki, jak już mogli poznać przybyszkę wyrazili zadowolenie, przybyszka była chyba nieco mniej entuzjastycznie nastawiona do pędraków. Początki nie zawsze bywają jak hollywoodzkie romansidła. Ale w sumie-nieważne, jak się zaczyna. Ważne, jak jest potem. A potem, czyli teraz jest całkiem, całkiem …TFUTFU nawet bardzo dobrze. Przedstawiamy naszą nową członkinię rodzinki Zakamarkowej. Oto Andie MacDowell z oszczędnym szylkretem ( ciężkie czasy idą, nie ma co być rozrzutnym, nawet w kolorze ).